AKTUALNOŚCI

Nie stać nas na jądrową

Dodano: 22.04.2014

mielczarski

Rozmowa z prof. dr hab. inż. Władysławem Mielczarskim, Politechnika Łódzka

- Jest pan zwolennikiem połączenia wszystkich systemów związanych z produkcją i dystrybucja różnych źródeł energii.

- Nie chodzi o fizyczne połączenie tych systemów. Każdy powinien działać w obrębie swojej specjalności, ale rozwój powinien być koordynowany w skali kraju, o czym zresztą mówią dyrektywy Unii Europejskiej, dotyczące bezpieczeństwa energetycznego. Jak na to popatrzymy od strony optymalizacji znacznie więcej uzyskujemy przy koordynacji, niż gdy każdy działa oddzielnie.

- Kto to miałby koordynować?

- Taka działalność musi prowadzić państwo na poziomie ministerstwa gospodarki, które jest odpowiedzialne za energetykę przy udziale urzędu regulacji energetyki, powołanym m.in. do regulacji energetyki.

- Co to nam da w przyszłości?

- Przede wszystkim zmniejszenie kosztów. Na przykład, jeśli będziemy budować elektrownię to w takim miejscu gdzie jest sieć przesyłowa, bądź budowa takiej sieci nie jest zbyt kosztowna. Rozwój sieci gazowej powinien brać pod uwagę lokalizację zapotrzebowania na paliwo, zarówno przez elektrownie systemowe, jak i generację rozproszoną. Chodzi o to by robić to samo, lecz taniej i skuteczniej.

- Bardzo dużo mówi się obecnie o wykorzystaniu energii odnawialnej. Zdaniem pana, jaki procent tej energii jest możliwy do wykorzystania w naszym kraju?

- W tej sprawie są dwa podejścia. Politycy mówią ile to powinno być, natomiast inżynierowie ile może być. Tymczasem najbardziej zaangażowani politycy nie zmienią praw fizyki. Trzeba tu rozważyć zasoby, jakimi dysponujemy w sensie możliwości produkcji i prace systemów we sensie przyłączenia źródeł energii odnawialnej. Jeśli idzie o zasoby to zbyt dużo ich w Polsce nie mamy. Wiatr wieje tak średnio, około 2 tysięcy godzin, kraj jest raczej płaski, co utrudnia wykorzystania wody do produkcji energii, słońce jak na północny kraj przystało świeci około tysiąc godzin. Oczywiście, to co jest możliwe trzeba wykorzystać. Jeśli idzie o wykorzystanie do produkcji energii biomasy, są też duże kontrowersje. Wiele organizacji ekologicznych protestuje przeciwko nadużywania zwłaszcza wysokich klas gleb do produkcji roślin przeznaczonych do celów przemysłowych. Kolejna rzecz to praca takich systemów. Gdy słońce przestaje świecić i nie ma wiatru, nie można ludziom powiedzieć, teraz nie będziemy świecić światła. Biorąc to pod uwagę w naszym kraju możemy w ogólnym zapotrzebowaniu wykorzystać 20% energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych.

- Czyli dywersyfikacja źródeł zasilania?

- Tak, wspomniane 20% może pochodzić ze źródeł odnawialnych. Drugie 20% można by produkować w elektrowniach gazowych. Jeśli idzie o wykorzystanie energii jądrowej, są to ogromne koszty. Awarie elektrowni jądrowych zarówno w Czarnobylu, jak i Fukusimie spowodowały, że trzeba było zwiększyć koszty związane z bezpieczeństwem reaktorów. Załóżmy, że nowobudowane będą bezpieczne, ale pozostają odpady radioaktywne, które trzeba gdzieś składować. W ten sposób koszty rosną niewyobrażalnie. Polska jest za biednym krajem i na takie rozwiązania nas nie stać. Wraz z informacjami o awariach reaktorów jądrowych rośnie w społeczeństwie strach przed promieniowaniem radioaktywnym i to trzeba uszanować. Nie można robić nic przeciwko społeczeństwu.

- Czyli źródła odnawialne mogą nam dostarczyć 20% potrzebnej energii, elektrownie gazowe drugie tyle. Przy założeniu, że nie będziemy budować elektrowni jądrowej, pozostałe 60% musimy pozyskać z węgla?

- Węgiel być może nie jest najczystszym paliwem i w Unii jest potępiony, ale my w ciągu najbliższych 50 lat nie odejdziemy od węgla. Będziemy zużywać go mniej więcej tyle samo, co obecnie, bowiem rośnie wydajność urządzeń. Powstaje pytanie skąd będziemy brać ten węgiel. Jeśli będzie to nasz własny musimy zadbać o przemysł wydobywczy. Możemy go sprowadzić. Na świecie węgla jest bardzo dużo, szczególnie w USA, gdzie teraz gaz wyparł węgiel i można go kupić za przysłowiowe grosze. Lepiej jednak oprzeć o własne zasoby, co generuje nie tylko rozwój tej i innych gałęzi, a także powstawanie miejsc pracy.

- Na świecie wydobywa się coraz więcej gazu. Wszystko wskazuje, że jego cena będzie spadać. Wystarczy podać, że w USA cena 1000 metrów sześciennych nie przekracza już 100 dolarów.

- Jeśli my dzisiaj płacimy Rosji po wielu negocjacjach 480 dolarów za 1000 m sześciennych, to jest to cena zbyt wysoka dla elektrowni. Jeśli cena tego gazu spadnie poniżej 250 dolarów za 1000 m sześciennych, to jak najbardziej elektrownie gazowe będą bardziej opłacalne od węglowych. Problem polega na tym, czy będziemy w stanie zagwarantować takie ilości gazu, by produkować z niego potrzebną ilość energii elektrycznej. Za wcześnie jeszcze o tym mówić, bo pierwsze symptomy obniżki są już zauważalne, ale dopiero za 2-3 lata będziemy mogli mówić o nich nieco szerzej.

- W przypadku energii elektrycznej największym mankamentem jest fakt, że nie można jej zmagazynować. Nie ma gdzie jej zgromadzić, bo nie ma takiego akumulatora. Jedynym z dostępnych rozwiązań jest budowa elektrowni szczytowo-pompowych, gdzie nadwyżkę energii wykorzystuje się do przepompowania wody do górnego zbiornika, a w przypadku potrzeby spadająca woda wytwarza energię.

- Rzeczywiście obecnie nie ma możliwości magazynowania energii elektrycznej. Możemy zamieniać ją na inną formę chemiczna czy potencjalna. Elektrownie szczytowo-pompowe są jak dotąd najlepszym sposobem magazynowania energii. Niestety są bardzo drogie, a przy tym trzeba mieć warunki geologiczne by je budować. Poza południowa Polską cały kraj jest płaski i nie bardzo gdzie jest budować takie obiekty.

- Do produkcji energii elektrycznej można wykorzystać nasze rzeki, gdzie nawet na niewielkich progach można montować turbiny.

- Myśmy przed wojną w Polsce mieli tysiące małych elektrowni. Później zostało to zaniedbane, bowiem prezentowano filozofię wielkiej skali. Uważam, że musimy do tego powrócić i budować małe elektrownie gdzie tylko jest to możliwe.

- Nie zawsze jest to w smak różnym organizacjom ekologicznym.

- Większość z nich działa rozsądnie, ale niestety zdarzają się, jak w każdej grupie, pojedyncze przypadki gdzie oprotestowuje się wszystko. Nie można tak, przecież musimy żyć na pewnym poziomie i do jaskini nie wrócimy.

- O tym wszystkim mówił pan podczas konferencji przygotowanej przez tarnowski oddział NOT, gdzie sprawom produkcji energii z różnych źródeł mówi się od dawna. To fakt godny naśladowania.

- Bardzo wysoko oceniam działalność tarnowskich inżynierów i chociaż mocno jestem zajęty, gdy dostałem zaproszenie od razu tu przyjechałem. Przypomniało mi się, że w czasie, gdy wprowadzaliśmy projekty rynku energii oraz konsolidacji energetyki, uruchomione zostały kierunkowe studia na AGH w Krakowie, to z Tarnowa przyjechała bardzo duża liczba osób, które chciały się uczyć, poznać nowe rozwiązania. Takim dobrym duchem podnoszenia kwalifikacji był ówczesny dyrektor Zakładu Energetycznego w Tarnowie Dariusz Lubera. On tych ludzi zachęcał i namawiał. On i jego ludzie są pozytywnym przykładem awansu i potrafili wyjść naprzeciw wyzwaniom. W mojej pamięci Tarnów jest miejscem, gdzie ludzie chcą coś więcej, wychodzą naprzeciw problemom, chcą się czegoś więcej nauczyć.

- Ten dobry kierunek kontynuuje inż. Jacek Sumera, prezes tarnowskiego oddziału NOT, który działa na rzecz podnoszenia świadomości w zakresie najnowocześniejszych technologii.

- Jestem bardzo zaskoczony poziomem, profesjonalizmem i atrakcyjnością prezentacji przedstawianych na konferencji w tarnowskim NOT. Jeśli coś ma zaistnieć fizycznie, to najpierw musi zaistnieć w świadomości ludzi. Ludzie musza wiedzieć, że coś jest możliwe i być przekonani, że są w stanie to zrobić. Jest to naprawdę bardzo ważna rzecz, dotrzeć do największej grupy ludzi.



Rozmawiał: Wiesław Szczupak
„Extra Galicja”

Profesor dr hab. inż. Władysław Mielczarski pracuje na stanowisku profesora zwyczajnego w Politechnice Łódzkiej. Jest również członkiem European Energy Institute czołowego europejskiego Think Tank. W latach 1999/2000 oraz 2006/2007 był doradcą rządu RP przygotowującym projekty rynku energii oraz konsolidacji energetyki. W latach 2007-2011 pracował w Komisji Europejskiej jako European Energy Coordinator będąc odpowiedzialnym za rozwój energetycznych połączeń transgranicznych pomiędzy: Niemcami, Polską i Litwą. Jest autorem 10 książek i ponad 150 artykułów naukowych.