PODRÓŻE

Halina Koll: zwiedziłam niemal cały świat

Dodano: 01.04.2014

koll

Nie ma kontynentu, na którym nie postawiła stopy. Zwiedziła niemal cały świat, łatwiej byłoby wymienić te kraje, w których jeszcze nie była.

W Głogowie znają ją prawie wszyscy, bo to ona pierwsza zaczęła dzielić się swoimi przeżyciami z ludźmi marzącymi o podróżach. Widzieliśmy ją w telewizji, słyszeliśmy w radiu i czytaliśmy wywiady z nią w lokalnej prasie. Rozmowa z Panią Haliną to niekończąca się opowieść.

Marzenia

Podróże fascynowały mnie od zawsze. Już w ogólniaku czytałam mnóstwo książek podróżniczych i marzyłam o zwiedzaniu świata. Ale wtedy były inne czasy. Zamknięte granice i brak środków finansowych były przeszkodami nie do pokonania. Bakcyl podróży wzrósł we mnie na studiach, gdy byłam w grupie geograficznej. Wtedy pierwszy raz wyjechałam za granicę na studencką wyprawę do Rygi i Moskwy. Dla młodej dziewczyny była to niezwykle fascynująca przygoda, ale to nie było to, o czym marzyłam. Następnie były Niemcy i Czechy, lecz to wiąż nie były miejsca, które pragnęłam zobaczyć, to były tylko tzw. demoludy.

Kiedy świat zaczął się dla nas otwierać, wybrałam się w podróż dookoła Europy. Była to zbiorowa, składkowa wycieczka autokarowa z namiotami, zapasami żywności, z gotowaniem dla całej grupy. Ja miałam to szczęście, że zajmowałam się księgowością, więc nie musiałam gotować. Ale spoczywało na mnie przeliczanie walut, co było wtedy szalenie trudnym zadaniem. Podczas tej wyprawy poznałam 10 krajów europejskich. Mieliśmy bardzo mało pieniędzy, kupienie placka ziemniaczanego w Austrii czy butelki wody we Francji było dla nas ogromnym szczęściem. O tym, by usiąść sobie w kawiarence, zamówić filiżankę kawy i najzwyklejsze ciastko, nie śmieliśmy nawet marzyć.

Wielka przygoda

Pomimo tak wielu atrakcji, ciągle czegoś brakowało, chciałam zobaczyć jeszcze więcej. Nadszedł czas, kiedy mogłam realizować swoje zachcianki podróżnicze. Pracowałam, dobrze zarabiałam, zrezygnowałam z wielu rzeczy materialnych, które nie miały dla mnie znaczenia. Wszystkie oszczędności przeznaczałam na realizację mojej pasji, dlatego mogłam pozwolić sobie na tak wiele. Pomyślałam o Egipcie – pojechałam. Zachciało mi się zobaczyć Ziemię Świętą – pojechałam. Podróż dookoła świata - dlaczego nie. Najdłuższym wypadem była właśnie podróż dookoła świata. Zaczęliśmy od USA, poprzez Samoa, Australię, Nową Zelandię, później polecieliśmy do Tajlandii. Wszędzie było pięknie, ale najbardziej podobał mi się pobyt na Samoa. Tam chudość nie jest na pierwszym miejscu, byłam wśród swoich.

W niektórych krajach byłam kilkakrotnie. W Chinach byłam trzy razy, w Japonii dwukrotnie. Wiązało się to z faktem, że podróżowały tam osoby, z którymi chciałam być. Oba te kraje są przepiękne, ale ważne jest by przeżywać to piękno z kimś, z kim chce się dzielić emocje. Największym przeżyciem psychicznym był dla mnie pobyt w Izraelu, wycieczka śladami Chrystusa. Jeżeli chodzi o widoki, to w RPA – zwierzęta, w Nepalu – góry, w Argentynie i Chile – wolność zwierząt, psy chodzą swobodnie po ulicach i nikt ich nie przegania. Wszyscy w grupie wiedzieli, że kocham zwierzęta i dokarmiam bezdomne psy.

Podczas podróży spotkało mnie wiele zabawnych historii, jednak najbardziej utkwiły mi w pamięci te przykre. Kiedy pływałam w morzu uderzyła mnie w oko parząca meduza. Nie dość, że bolało, to jeszcze przez dwa dni nic nie widziałam. W Japonii spóźniłam się 10 minut na spotkanie i pilot najzwyczajniej w świecie mnie zostawił, musiałam biec by dogonić grupę. W Chinach jechaliśmy w czwórkę taksówką i okazało się, że nasz kierowca nie wie gdzie jest hotel, do którego miał nas zawieźć. Krążył długi czas po mieście, nie mogliśmy się z nim dogadać, bo ani on, ani my nie znaliśmy angielskiego. Całe szczęście, że ktoś miał wizytówkę hotelu i wszystko szczęśliwie się skończyło. Na Samoa trzeba było przeskoczyć z jednej łodzi do drugiej, oczywiście poradziłam sobie, ale kosztowało mnie to dużo odwagi. Zawsze starałam się uśmiechać i być miłą dla ludzi, moje nastawienie do człowieka a nie od człowieka pomagało łagodzić najbardziej konfliktowe sytuacje.

Bezcenne pamiątki i fotografie

Z podróży zawsze przywoziłam mnóstwo pamiątek, które są dla mnie bezcenne. Kiedy patrzę na nie, wracają obrazy miejsc, w których je kupowałam, powracają wspomnienia. Jest to wielkie szczęście, że mogę tam wrócić pamięcią. Po każdej wyprawie obdarowywałam pamiątkami swoich najbliższych i przyjaciół, nie po to by się wyzbyć tych rzeczy, ale po to by podzielić się z nimi moim szczęściem.

Wśród pamiątek są takie, których nie oddałabym za nic w świecie. Największe znaczenie mają dla mnie rzeczy przywiezione z Chin i z Indii, ale też rzeźby z Kenii i Kuby. Bardzo cenną pamiątką są zdjęcia, których robiłam bardzo dużo, by zatrzymać te piękne chwile i utrwalić widoki. Wykonywałam zawsze po kilka odbitek, by móc je pokazać, czy podarować znajomym. Są to rzeczy, których się nigdzie nie kupi, są niepowtarzalne i to jest coś, co przypomina dany kraj. Czas tak szybko ucieka, im mniej życia zostaje, tym bardziej się je docenia.

Pokazać świat innym ludziom

Wspaniałe jest to, że jeżeli człowiek ogląda jakiś program, to stwierdza, przecież tam byłam, widziałam to. Lubię bardzo opowiadać o świecie, o swoich wycieczkach, sprawia mi to wielką radość. Wielokrotnie brałam udział w pokazach podróżniczych. Widziałam, że ludzie byli bardzo zainteresowani opowieściami o świecie. Część z nich nigdy nie wyjeżdżała i te moje opowieści były taką namiastką podróży. Dla nich najważniejsze było to, że ktoś, kto tam był i widział te przepiękne miejsca, jest normalnym człowiekiem. Jeździłam na słoniu i na wielbłądzie, choć bardzo się tego bałam. Kiedy o tym mówiłam, przekonywałam moich słuchaczy, że oto zwykła kobieta, nie jakaś wielka znana podróżniczka, pojechała tam i poradziła sobie ze wszystkim i jeszcze przekazała to innym. Świat to przede wszystkim ludzie, których się spotyka, wszędzie są przyjaźni dla drugiego człowieka. Dziś dochodzę do wniosku, że świat stworzył Bóg, bo tyle różnorodnego piękna nie mogło powstać z chaosu.

GRAŻYNA SROCZYŃSKA
„Głogowiak 24 Extra”