Media Rzeszów

Odwiedziło nas:

praca forum fejs program

PODRÓŻE

Krzysztof Buczyński: Polski Wiking na Bałtyku

Dodano: 27.02.15 08:45


pod27212500

Zwą mnie polskim Wikingiem. Jako pierwszy człowiek na świecie przepłynąłem kajakiem Bałtyk ze Szwecji do Polski. Do tej pory nikt nie powtórzył mojego wyczynu. Wprawdzie kajakarze pływają po Bałtyku, ale wąskimi sportowymi kajakami z asekuracją kutrów.

Jako pierwszy człowiek na świecie wypłynąłem kajakiem zimą na pełne morze i wykonałem trzy szturmy na Bałtyk. Tym razem z asekuracją kutra, ale zimą warunki na Bałtyku są skrajnie ekstremalne. Przez ponad pół roku szukałem statku który chciałby mnie asekurować. Nikt nawet nie pytał ile zapłacę, ale wszyscy szyprowie z kutrów wędkarskich z całego polskiego wybrzeża odmówili, bojąc się odpowiedzialności. Przestrzegali mnie przed niebezpieczeństwem. Czy wie pan co się dzieje zimą na morzu? – pytali. Ja czasami nic nie widzę przez zalodzone szyby i ledwo chodzę po zalodzonym pokładzie. Niedawno kry unieruchomiły kuter na środku morza, a inny zatopiły fale. Jak pan chce płynąć kajakiem w takich warunkach? To niemożliwe!!!


Bałem się, że wyprawa nie wyjdzie, bo nie znajdę statku do asekuracji. Na szczęście spotkałem kapitana Jerzego Różańskiego, który był chyba bardziej zdesperowany niż ja i zgodził się towarzyszyć mi na jachcie Eltanin. Do tej pory jestem pełen wdzięczności i szacunku dla skromnego Wielkiego Kapitana, z którym przeżyłem wspaniałą przygodę!


Wykonałem trzy szturmy. Za drugim razem przepłynąłem ponad 60 km, czyli więcej jak połowę trasy, wiosłując nieustannie ponad 15 godzin. O 3.00 nad ranem zmarznięty, przemoczony i wyczerpany, trochę z winy załogi kutra, która mnie nieustannie poganiała, wszedłem o własnych siłach na pokład i padłem na koję.


Jako pierwszy na świecie wypłynąłem zimą na morze. Nie ma drugiego człowieka, który wytrzymał tyle co ja, a ludzie naiwnie powtarzają, że to nieudana wyprawa. Niech ktoś spróbuje powtórzyć mój wyczyn.


Dlaczego nie pokonałem całej trasy? Bo morze było przeciwko mnie i miałem przeciwne wiatry. A z morzem się nie wygra. Druga sprawa to zbyt mało pieniędzy. Już w styczniu powinienem mieszkać w Kołobrzegu i trenować. A tymczasem w styczniu i lutym były konkursy na dotacje i rozliczenia, które musiałem wykonać, bo nikt mnie z nich nie zwolnił. Do Kołobrzegu pojechałem w ostatniej chwili bez przygotowania. Wsiadłem na kuter i po 2 nieprzespanych nocach, bez odpowiedniego ubrania wypłynąłem na Bałtyk!!!


Planując nową wyprawę Walkiria muszę mieć lepszą odzież i wyposażenie. Będąc na basenie przypadkowo spotkałem znajomą Agnieszkę, która pracuje w Urzędzie Gminy w Rybnie. Zapytała gdzie znowu płynę więc opowiedziałem. Agnieszka zaczęła szukać sponsorów dla mnie i po miesiącu firma JMP Sports Wear przysłała mi nowiutką kurtkę Atlantic i spodnie żeglarskie bez żadnych warunków i umów sponsorskich. Jest to doskonała odzież, która wielokrotnie sprawdzała się na morzu.


Polski Wiking Wyprawy to hasło pod jakim będę organizował wyprawy łodzią wiosłowo-żaglową po Bałtyku przez najbliższe kilka lat. Trwają poszukiwania łodzi i sponsorów. Budżet wyprawy to 25 tys. zł. Nie licząc rejsów treningowych.


Nie zdążę już zaatakować Bałtyku zimą, bo nie ma jeszcze ani łodzi ani pieniędzy. Ale znowu mogę zrobić coś czego jeszcze nikt nie dokonał!!! Jeżeli do lata będę przygotowany to spróbuję jako pierwszy człowiek na świecie przepłynąć łodzią wiosłową z Polski na Bornholm bez asekuracji. Kilku wioślarzy przepłynęło tę trasę sportowymi łodziami z asekuracją kutrów. 100 km to dla nich doba wiosłowania. Płynąc bez asekuracji ciężką morską łodzią potrzeba około 5 dni i nocy przy sprzyjających warunkach, aby dopłynąć na Bornholm. Istnieje ryzyko, ale będzie to prawdziwy wyczyn i wspaniała morska przygoda. Zawsze o tym marzyłem!!!


Jeżeli dopłynę na Bornholm będę chciał opłynąć wyspę dookoła lub z Nexo popłynę na żaglu do Visby stolicy Gotlandii na festiwal Wikingów. O tym również zawsze marzyłem!!! Być może tym razem nie popłynę sam. Do udziału w wyprawie zgłosił się Daniel Kucharski z Kołobrzegu i Rafał Rączka vice mistrz świata w Kick Boxingu. Zgłosili się, bo nie wiedzą co ich czeka na morzu. Być może po kilku treningach zrezygnują, ale na razie są pełni zapału jak wszyscy amatorzy. Ale nieodpowiedni partner może poważnie zagrozić bezpieczeństwu.


Kilka lat temu płynąłem specjalną łodzią wiosłową przygotowywaną na ocean razem ze sławnym podróżnikiem Marcinem Gienieczko. Wypłynęliśmy z Helu i mieliśmy dotrzeć do Gdyni. Towarzyszyło nam kilku twardzieli na kajakach. Kiedy trochę dmuchnęło kajakarze uciekli do brzegu, a Marcin zaczął panikować. Tłumaczyłem że półmetrowa fala nic nam nie zrobi i można spokojnie płynąć dalej. Na środku zatoki znowu dmuchnęło i Marcin zaczął zawracać. Siedź spokojnie.- mówiłem, ten rejs to zabawa. Ja miałem nocą na Bałtyku trzymetrowe fale i wytrzymałem. Nasza łódź jest lepsza, a fala ma pół metra. Marcin wciąż rozglądał się niespokojnie i wiosłował, a ja siedziałem na kabinie, jadłem solone pistacje i opowiadałem o moich przygodach na Bałtyku.


Modliłem się, aby nie było większej fali, bo zacząłem się trochę bać o Marcina nie wiedząc co zrobi w niebezpieczeństwie. Marcin dzielnie wiosłował, ale ciągle nerwowo patrzył na morze. Nie martw się – tłumaczyłem. Płyniesz z Wikingiem. Kiedyś opowiesz dzieciom jak wiosłowałeś odważnie, a Wiking siedział na pokładzie, jadł solone orzeszki i opowiadał skandynawskie mity. 25 km po zatoce płynęliśmy prawie 15 godzin. Nocą weszliśmy szczęśliwie do portu jachtowego w Gdyni. Na ten piękny rejs Marcin mnie zaprosił i jestem mu wdzięczny. Ale wtedy zrozumiałem jakim zagrożeniem jest nieodpowiednia załoga. W ramach rewanżu zaprosiłem Marcina do udziału w drugim zimowym szturmie. Ale kiedy miał wsiąść do kajaka odeszła mu ochota, aby zostać bohaterem.


Moja załoga: Rafał i Daniel to amatorzy i nie mogę im ufać!!! Już teraz nie słuchają i nie potrafią, jak każdy Polak, wykonywać poleceń. Każdy uważa, że jest cholernie mądry dopóki stoi twardo na ziemi. Ale na morzu kończą się „gówniarskie wybryki”. Liczy się dyscyplina, lojalność, odwaga, moc człowieka i walka do końca bez możliwości poddania się! To główne cechy Wojownika umieszczone symbolicznie na Spartańskiej tarczy, które razem tworzą coś co nazywamy HONOREM!!! To pozwala ludziom dokonywać niezwykłych czynów! Na razie jesteśmy załogą. Mamy wspólny CEL i razem tworzymy przyszłość. Budujemy nową wyprawę. I TO JEST PIĘKNE!!!


Dziękuję firmie JMP Sports Wear za wspaniały ubiór żeglarski oraz panu Mirosławowi Kaczorowskiemu za wsparcie. Mam nadzieję, że wkrótce pomogą inni. Porzucę szare, nudne życie na lądzie i znów wypłynę na morze, aby ujrzeć jeszcze raz Przepiękny Świat w niezwykłych kolorach polarnej zorzy, której symbolem jest Skandynawska Walkiria!!!


Krzysztof Buczyński


ukswiking.e-sochaczew.pl


Zobacz również: