Media Rzeszów

Odwiedziło nas:

praca forum fejs program

GWIAZDY MÓWIĄ

KATARZYNA STANKIEWICZ nie tylko o swoim powrocie do Varius Manx

Dodano: 08.08.18 10:33


gwi58230921

KATARZYNA STANKIEWICZ nie tylko o swoim powrocie do Varius Manx

Tego chyba nikt się nie spodziewał. To bodaj pierwszy przypadek na polskim rynku muzycznym. Była wokalistka kultowego zespołu po 21 latach wraca w jego szeregi. Nie bałaś się wchodzić po raz kolejny do tej samej wody?


- Jak wiemy, nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki. Nie jestem fanką tych ograniczających sformułowań, bo gdyby się tego trzymać, nie przeżyli byśmy wielu wspaniałości. A tu nagle nasze spotkanie sprzed dwóch lat, które miało być krótkim świętowaniem 25-lecia zespołu, okazało się tak dużym sukcesem, że gramy do dziś. A jakby tego było mało, nagraliśmy właśnie wspólnie prześliczną płytę "Ent".


Owszem, trzy lata temu nagrałaś z Variusami album z okazji ćwierćwiecza grupy, ale wszyscy podejrzewali zapewne, że w charakterze specjalnego gościa jubileuszowego. Wtedy planowaliście już ponowną wspólną przyszłość? A może i tym razem jest to jednorazowy skok w bok?


- Każdy etap w życiu jest tymczasowy, to już wiem. Mimo dużych zamierzeń, życie czasami robi po swojemu. Tak było w tym przypadku, spotkanie na kilka koncertów, zamieniło się w kilkadziesiąt rocznie. Tego nie da się zaplanować, zwłaszcza w tym zawodzie. Zatem trudno przewidzieć co będzie dalej. Cieszę się tym, co aktualnie ma miejsce bo możliwość wykonywania tego zawodu, niekoniecznie zależy od nakładu pracy.


Od kogo wyszła propozycja ponownych wspólnych działań muzycznych, nagrań?


- To się wydarzyło bardzo naturalnie, można by rzec, że zadziało się wręcz samo. Myślę, że podłoże ku temu było sprzyjające, dobry, twórczy klimat w zespole, akceptacja ze strony publiczności, a do tego Robert skomponował piękne piosenki. Ale myślę też, że nasze wspólne chęci i ciekawość, co z tego wyjdzie, były kluczowe.


Twoja nowa płyta z chłopakami, to niejako kolejny powrót w historii Varius Manx. Na poprzedni album, nagrany z Anną Józefiną Lubieniecką, kilka tekstów popełniła Anita Lipnicka. Na najnowszy krążek nagrałaś swoją wersję wielkiego przeboju w jej wykonaniu. Nieśmiertelną "Piosenkę księżycową".


- "Piosenka księżycowa" jest dla mnie ważna, bo to nią, tak naprawdę wygrałam pamiętną "Szansę na sukces". Jak wszyscy wiedzą, w programie wylosowałam piosenkę "Zamigotał świat", ale przed nagraniem programu, każdy z uczestników mógł na próbę, zaśpiewać swój ulubiony utwór Variusa. Wybrałam "Księżycową". To wtedy zespół usłyszał mnie po raz pierwszy i zainteresował się, co to za dziewczę (uśmiech.) To przepiękna piosenka, którą uwielbiam śpiewać i na którą euforycznie reaguje publiczność. Nie mogło jej zabraknąć na tej płycie.


Rozmawiałaś z Anitą o swoim powrocie do zespołu?


- Wszelakie decyzje podejmuję sama ze sobą. To trudne i fascynujące zarazem, a najlepsze jest to, że ich efekt zostaje z nami często na spory kawałek życia.


Śledziłaś dokonania zespołu po swoim odejściu? Było wśród nich coś, co wyjątkowo Cię ujęło, że żałowałaś, że to nie Twoje?


- Byłam pochłonięta moimi produkcjami. Nagrałam w tym czasie kilka solowych płyt: "Extrapop", "Mimikra", "Lucy And The Loop". Jeździłam po świecie szukając inspiracji i ludzi, z którymi chciałabym tworzyć. Produkowałam i wydawałam płyty. To było bardzo zajmujące kilka lat. Zwłaszcza produkcja "Lucy" okazała się być ogromnym przedsięwzięciem, angażującym w ten projekt artystów malarzy, rzeźbiarzy, muzyków ze świata. To płyta, z której jestem niebywale dumna.


Przez te 21 sporo przeżyłaś także osobiście, przeistoczyłaś się z nastolatki w kobietę, żonę i matkę. Słychać to w najnowszym materiale. Wasza płyta "Ent" jest bardzo stonowana i dojrzała.



gwi_gwi582309213- Trudno się dziwić. Gdybyśmy nagrali materiał taki, jak 20 lat temu, można by się zastanawiać czy wszystko jest z nami ok (śmiech). Metryka zobowiązuje do brania odpowiedzialności za swoje słowo i dzieło.


Nie brakuje Ci przebojów na miarę hitu "Orła cień"?


- Brakuje mi pięknych piosenek i prawdziwych, czystych talentów. Czasy jakie są, wszyscy widzimy. Mimo to nadal wierzę, że pod tym zidioceniem jest wrażliwość oraz potrzeba dobrych i wartościowych rzeczy. Ostatnio byłam na otwarciu Muzycznej Stodoły w Leśniakówce pod Krakowem i tam przy fortepianie, na pustej sali, zasiadł Leszek Możdżer i sobie grał, i grał. I wiesz co poczułam? Prawdę, autentyczność i oddanie muzyce. To niezwykle rzadkie doznanie, obcować z prawdziwym talentem.


Darzysz sentymentem utwory, które nagraliście na "Ego" i "End"?


- Tak, bardzo. To cała moja młodzieńczość. Myślę, że tak samo jak nasi fani mają swoje nastoletnie wspomnienia z tą muzyką, tak samo i ja. Kończyłam osiemnasty rok życia, wszystko było pierwsze i dziewicze. Z takiego okresu bardzo wiele zostaje pod skórą.


Co dalej? Będzie trasa promująca nowy materiał?


- Aktualnie wyruszamy w sezonową trasę plenerową. A już pod koniec roku kilkanaście koncertów filharmonicznych promujących płytę "Ent". Z wizualizacjami, kwartetem smyczkowym i przepiękną muzyczną opowieścią. To będzie wzruszające i bajkowe widowisko. Już dziś zapraszam!


Wspomniałaś wcześniej swoje solowe albumy. Usłyszymy jeszcze Katarzynę Stankiewicz jako indywidualną wokalistkę?


- Bezwzględnie tak! Pracuję nad kolejnym albumem. Jestem otwarta na bardzo różne stylistycznie współprace i nie chcę ograniczać się tylko do jednego projektu. Tym bardziej, że pęcznieją we mnie kolejne historie, które swoje ujście mogą znaleźć przede wszystkim w muzyce.


Rozmawiał MARCIN KALITA


Fot. Michał Pańszczyk



gwi_gwi582309214

Zobacz również: